
Senat tuż przed przyjęciem ustawy zdecydował się wykreślić z niej punkt, który wydłużał okres umożliwiający przeprowadzanie we Francji tzw. legalnej aborcji do 14 tygodnia ciąży.
Decyzja Senatu podjęta niemal w ostatniej chwili przed skierowaniem całej ustawy pod głosowanie, wywołała wściekłość lewicy, która jest tam jednak w mniejszości. W Senacie zasiada nadal wielu polityków centroprawicy i nawet prezydencka partia LREM nie ma tam większości. W dodatku sama jest w tym przedmiocie podzielona.
„Przedwczesna radość (…), dostęp kobiet do aborcji nie ulegnie poprawie” – napisała na Twitterze senator socjalistów Sophie Taillé-Polian, która mocno krytykowała „zwrot” Senatu w tej sprawie. Jeszcze w ub. tygodniu wydawało się, że Senat przyjmie integralny tekst, z możliwością zabijania poczętych dzieci do okresu 3,5 miesiąca ich życia. Ustawa przewidywała także chemiczną tzw. aborcję wczesnoporonną do końca 5 tygodnia ciąży.
Wspomniana Sophie Taillé-Polian dodała: „Postępowcy” wciąż mają doi wykonania pracę, by zasłużyć sobie na nazwę, którą sami sobie przypisują”. Tylko co to ma wspólnego z jakimkolwiek „postępem” ludzkości…?
Et voila… l'accès des femmes à l'#IVG ne sera finalement pas amélioré ! 👎🏻 Le gouvernement et la majorité sénatoriale s'allient pour revenir sur une avancée majeure permise par @laurossignol. Les "progressistes" ont encore du boulot pour mériter le nom qu'ils s'octroient…
— Sophie Taillé-Polian (@STaillePolian) June 11, 2019
Proaborcyjne poprawki przemycano w ustawie o… zdrowiu. Wprowadzenie takiego punktu przeforsował b. socjalistyczny minister zdrowia Laurence Rossignol.
Jednak tuż przed ostatecznym głosowaniem nad całym tekstem ustawy, Komisja Spraw Społecznych, której przewodniczył republikanin Alain Milon, poprosiła o naradę. Po wznowionej debacie, Senat usunął ten zapis przewagą 205 głosów do 102. „Postępu” na razie nie będzie…